Różnorodne testy motoryzacyjne

Każdy prototyp samochodu, zanim trafi na linię produkcyjną, musi przejść szereg testów bezpieczeństwa, sprawności, zachowania w różnych sytuacjach na drodze. Badane są strefy zgniotu samochodu w trakcie wypadku, jego zwrotność, droga hamowania. Wiele samochodów ma problem z pozytywnym przejściem na przykład tak zwanego testu łosia, czyli gwałtownego skrętu i powrotu na wcześniejszy tor jazdy (jak w sytuacji, kiedy na drogę wybiega zwierzę, które trzeba ominąć). Testowane jest również zużycie paliwa – później producent deklaruje spalanie danego auta w mieście, na trasie i w cyklu mieszanym. Niestety często okazuje się, że w praktyce akurat ten test nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i spalanie jest zwykle wyższe. Takich testów motoryzacyjnych jest naprawdę bardzo dużo. Definiowane są przez restrykcyjne normy i wymogi. Producent musi udoskonalić auto tak, żeby uzyskało pozytywną opinię i mogło trafić do masowej produkcji. Później, kiedy już samochód można kupić w salonie, do testowania dostają go dziennikarze motoryzacyjni, którzy będą o nim mówić i pisać, przedstawiając jego wady i zalety potencjalnym klientom. Często dziennikarze robią testy, w których sprawdzają to, co było już testowane wcześniej, przez inżynierów. W ten sposób chcą się upewnić, czy producent faktycznie podaje użytkownikowi wszystko zgodnie z prawdą. Do testów motoryzacyjnych należą także porównania samochodów należących do jednej klasy, ale do różnych marek.